Data premiery: 30.01.2015
Czas: 33:20
Lista utworów:
1. Open heart dress
2. Nic nie rób
3. Sheshe
4. Prastulka
5. Kobiety zachodzącego słońca
6. Quananau
Danka Milewska - głos, kalimba, cytra
Gracula Relligiosa - głos
Artur Maćkowiak - elektronika, realizacja nagrań, mix
Marcin Bociński - mastering
NeSpoon - projekt graficzny
Sonoformy Danki Milewskiej to audiozapis performensu dźwiękowego z końca lipca 2014 roku.
Artystka dla tej sytuacji artystycznej wybrała studio nagrań.
Ze strumieni dźwięków, w tym z nagrania rozmowy artystki z gwarkiem (ptakiem mimetycznym z pobliskiego ogrodu), powstało 6 wyimprowizowanych piosenek na kalimbę, koshi, cytrę, elektronikę oraz głos.
Nagrano w lipcu 2014 w AV Studio Miejskiego Centrum Kultury w Bydgoszczy, w ramach projektu “Obserwatorium dźwięku” realizowanego przez MCK, przy finansowym wsparciu Miasta Bydgoszczy.
Danka Milewska "Sonoformy" by wet music records
Recenzje:
"Gdyby "Sonoformy" ukazały się dwadzieścia lat temu, bezwzględnie trafiłyby do katalogu Obuh Records, gdzie sąsiadowałyby z wydawnictwami Pathmana, Karpat Magicznych, czy Za Siódmą Górą. Płyta Danki Milewskiej idealnie wpisuje się w mitologię "muzyki jakiej świat nie widzi". Świadczy o tym zarówno ezoteryczny charakter nagrania, elektroniczno-akustyczny sztafaż kompozycji, oparty na etnicznych instrumentach (cytra, dzwonki wietrzne, kalimba), oraz nietuzinkowy koncept.
Milewska, pochodząca z Bydgoszczy artystka, performerka, proponuje słuchaczowi pewien rodzaj ekshibicjonizmu duszy i ciała. Będąc w siódmym miesiącu ciąży postanowiła przy pomocy muzycznej materii "uwolnić to co zapisane w ciele". W rezultacie mamy do czynienia z niezwykle intymną i zmysłową, zanurzoną w zaświatowej poetyce impresją nad stanem, uznanym przez wiele kultur jako silnie tabuizowany. Ciąża, bowiem oznaczała na ogół wykluczenie przyszłej matki ze struktur społecznych. Jak pisał Arnold van Gennep "(...) kobieta jest izolowana z dwóch powodów: dlatego, że jest niebezpieczna i nieczysta, albo dlatego, że ciężarna, z fizjologicznego i społecznego punktu widzenia przejściowo znajduje się w stanie anormalnym (...) i traktuje się ją w taki sposób jaki traktuje się chorych, obcych itp." ["Obrzędy przejścia" PIW 2006]. Nieczystość kobiety i przymus odosobnienia, jak podaje z kolei Piotr Kowalski "motywowane były także przez szczególny status, jaki miało nienarodzone dziecko znajdujące się w jej łonie. Należało ono bowiem do sfery zaświatowej i było istotą hybrydyczną." [Leksykon Znaki Świata - Omen, przesąd, znaczenie" PWN 1998].
Podobnej izolacji poddaje się Milewska, która zamyka się w nagraniowym studio, by poddać się symbolicznym egzorcyzmom. Wsłuchuje się zatem w ciało, a głuchota studia nagraniowego sprzyja temu procesowi. Swój niejednoznaczny, z etnologicznego punktu widzenia, status kulturowy, bliski zaświatom ilustruje muzyką. Narzędziem ekspresji jest tu przede wszystkim głos artystki, równie zaświatowy. Momentami szepczący niejasne mantry, innym razem piskliwy jak u wiedźmy, chwilami kuszący i kołysankowy.
Narracja "Sonoform" jest ascetyczna. Artystka dozuje każdy pojedynczy dźwięk instrumentu, oraz z nabożnością celebruje ciszę pomiędzy nimi. Na sugestywność onirycznego nastroju, wpływ mają również elektroniczne drony, generowane przez goszczącego na płycie Artura Maćkowiaka. Na tym tle oszczędnie, pojedynczymi dźwiękami pobrzękują cytra i kalimba, dopełniając całości obrzędu. Na "Sonoformach" gości jeszcze jeden zjawiskowy głos. To Gracula religiosa, gwarek czczony, ptak mimetyczny, z niezwykłym podobieństwem naśladujący dźwięki otoczenia i do złudzenia imitujący ludzką mowę. To on staje się interlokutorem Milewskiej, powiernikiem jej tajemnic i stronnikiem w mrocznych zaświatach.
"Sonoformy" są zapisem intymnego rytuału, przybierającym formę poetyckiego rozmarzenia; melancholii obecnej w każdym dźwięku i w każdym westchnieniu. To także magiczny pakt z siłami natury reprezentowanymi tu bardzo szeroko zarówno pod postacią ptaka, żywych instrumentów wykonanych z naturalnych surowców, lecz przede wszystkim tą najważniejszą ukrytą tuż pod skórą, pod sercem. To wszystko, całe to rozdarcie między życiem, a zaświatami zostaje subtelnie zilustrowane muzyką niosącą w sobie jednocześnie mroczną tajemnicę i kojącą słodycz."
Bartosz Nowicki
www.1uchem1okiem.blogspot.com
-----------------
'Sonoformy'' to kolejna intrygująca pozycja w katalogu wytwórni Wet Music Records, a zarazem następna muzyczna produkcja w ramach programu Obserwatorium Dźwięku realizowanego w Bydgoszczy. Pomysłodawcą i twórcą projektu ''Sonoformy'' jest wszechstronna artystka, performerka i animatorka sztuki nowoczesnej - Danka Milewska, której realizacje obejmujące pokazy filmowe, koncerty i wystawy dostrzeżone zostały także poza granicami kraju, m.in. podczas eventów w: Wielkiej Brytanii, Francji, Belgii, Niemczech, Holandii i Finlandii. Danka Milewska jest też autorką i współtwórczynią spektakli teatralnych oraz reportaży. W roku 2014 dzięki uzyskanemu Stypendium Prezydenta Miasta Bydgoszczy dla osób zajmujących się twórczością artystyczną oraz upowszechnianiem kultury, artystce udało się dokonać nagrań jakie pod postacią płyty ''Sonoformy'' ukazały się w styczniu 2015 roku. W przedsięwzięciu nagraniowym zrealizowanym częściowo w bydgoskim A/V Studio, a częściowo w ...Ogrodzie Botanicznym, artystkę grającą na tak egzotycznych instrumentach jak kalimba, cytra i koshi (rodzaj ręcznie tworzonych dzwonków wietrznych), wspomógł odpowiedzialny za elektroniczny podkład, realizację nagrań i ich ostateczny mix, Artur Maćkowiak - muzyk, performer i animator kultury alternatywnej (znany z grupy Something Like Elvis oraz działalności solowej, w tym z albumu: ''A Sound Of The Wooden Fish'', 2014, nagranego z Grzegorzem Pleszynskim), oraz ...ptak gwarek (Gracula Religiosa).
Muzyka na płycie jest studyjnym zapisem performensu dźwiękowego stworzonego w lipcu 2014 roku, jakiego zamysł i filozofia odwołuje się do rodzaju zasłuchania we własne ciało, w którym na 250 dni zamieszkała prastulka (pradziewczyna). Artystka będąc w zaawansowanej ciąży w trakcie realizacji nagrań szukała sposobu uwolnienia tego, co zapisane było wówczas w jej ciele. 33-minutowa płyta składa się z sześciu w pełni improwizowanych fragmentów opisanych na okładce intrygującymi tytułami.
''Sonoformy'' tworzą wciągającą całość od pierwszych dźwięków cytry rozpoczynających całość (''Open heart dress''), aż do wokaliz będących dialogiem Danki Milewskiej z gwarkiem, kończących zdominowany partiami kalimby utwór ''Quananau''. Poprzez modulowany na różne sposoby głos (szept, krzyk, jęki), Dance Milewskiej udało się przekazać w utworach ogrom skumulowanych wówczas emocji, a zarazem wytworzyć doprawdy wyjątkowy nastrój, jaki udziela się odbiorcy w trakcie przesłuchiwania płyty.
Określenie: body recording wyjątkowo trafnie precyzuje rodzaj zapisu jakiego słuchamy w trakcie albumu ''Sonoformy''.
Wytwórnia Wet Music kilka razy do roku zaskakuje nas płytami z muzyką funkcjonującą poza jakimikolwiek gatunkami, którą jednak zawsze cechuje szczerość, autentyzm i niezwykła kreatywność tworzących ją artystów. Taka jest też płyta ''Sonoformy'', wymykająca się jakiemukolwiek zaszufladkowaniu, nawet w sferze muzyki eksperymentalnej.
Robert Ratajczak
-----------------
Cofnijmy się do roku 2014, tak odległego i już przez wielu zapomnianego. To właśnie wtedy Danka Milewska otrzymała dofinansowanie od Rafała Bruskiego, prezydenta Bydgoszczy, na nagranie płyty dla... dzieci. W maju przyznano grant, w lipcu, będąc w siódmym miesiącu ciąży, weszła do studia i zarejestrowała materiał, który nazwała Sonoformy.
Sonoformy to zbiór sześciu kompozycji, które Danka Milewska przygotowywała w bydgoskim studiu A/V i w ogrodzie botanicznym. To też próba przełożenia na płaszczyznę dźwiękową tego, co działo się z nią i z jej ciałem podczas oczekiwania. Kolaż dźwięków i melodii wygrywanych solo i wspomaganych udziałem Artura Maćkowiaka, właściciela Wet Music, chociażby, oraz masa field recordingowych smaczków. W dużej mierze materiał opiera się, chyba, na improwizacji, a przynajmniej tak brzmią Sonoformy. Bo Danka Milewska z pojedynczych dźwięków swoich instrumentów stworzyła słuchowisko ciekawe i wciągające. Dla wymagających słuchaczy? Z pewnością tak.
„Open heart dress”, utwór otwierający styczniowe wydawnictwo, rozpoczyna się od pojedynczych, luźno wybrzmiewających dźwięków cytry, wygranych jakby niedbale, jakby improwizowanie i nerwowo. To nagranie kreuje niejako atmosferę albumu, ukazuje jego złożoność, wielowarstwowość i tajemniczy charakter. Elektroniczne melodie, za które odpowiada Maćkowiak, rozciągają się leniwie jako tło muzycznych eksperymentów Milewskiej. Znakomicie obrazuje to „Sheshe”, trzeci indeks na płycie. Ambientowe pejzaże unoszą się w powietrzu, natomiast na ziemi swoją anielską próbę przeprowadza na koshi Danka. Między dzwoneczkami szaleńczo tańczy zarejestrowany śpiew Graculi Religiosy. czyli po prostu gwarka czczonego, nadający utworowi złowrogiego wydźwięku, niecierpliwości i pewnej chaotyczności. „Prastulka” ten stan podtrzymuje, jednak ogromna to zasługa Artura Maćkowiaka, który za sprawą swoich komputerowych zabaw przywołuje do nagrania trochę industrialnego chłodu, by za pomocą niemal ambientowych pasaży podkreślić lekkie, niemal usypiające i na pewno rozmarzone mruczenie Danki w końcówce i jej pulsujące dźwięki wygrywane na kalimbie.
Miażdży swoim charakterem natomiast „Kobiety zachodzącego słońca / 7 years of breastfeeding”, utwór tak spokojny i delikatny, z wprowadzającym w trans śpiewem Milewskiej i kojącymi klawiszami spokojnie prześlizgującymi się w tle. Końcówka, zapętlona niczym pozytywka, nie pozwala nie wrócić do tego utworu kilka razy po wybrzmieniu ostatnich taktów. To najładniejsza piosenka z Sonoform (?), a jeśli doda się do niej tę spokojniejszą, bardziej ułożoną część „Quananau”, to można mówić w tym przypadku jak o muzycznej, płynącej w nieznane odysei. Tym nieznanym jest powracający, chaotyczny śpiew gwarka, burzący dotychczasowy spokój.
Ładną płytę nagrała Danka Milewska, naprawdę ładną. Pełną niepokojących melodii, tajemniczych dźwięków wygrywanych na raptem trzech instrumentach, z wokalizami zminimalizowanymi do najmniejszej ilości. Do skupienia, do kontemplacji, do spokojnego rozkoszowania się tymi kołyszącymi, zahaczającymi o new new age kompozycjami.
Piotr Strzemieczny
www.fuckyouhipsters.blogspot.com
-----------------
Płyta „Sonoformy”, wydana w styczniu bieżącego roku przez Wet Music Records (należące do Fundacji Nowa Sztuka), została nagrana w lipcu 2014r. w A/V Studio, w ramach programu Obserwatorium Dźwięku realizowanego w Miejskim Centrum Kultury w Bydgoszczy oraz w Ogrodzie Botanicznym UKW. Jest ona zapisem performance’u dźwiękowego Danki Milewskiej, artystki, performerki i animatorki sztuki nowoczesnej, której prace pokazywane były m.in. w Wielkiej Brytanii, Francji, Belgii, Niemczech, Holandii i Finlandii. W pełni zaimprowizowana, jednak nie pozbawiona konceptu, a przede wszystkim, zarejestrowana, zatem z rzeczy niepowtarzalnej przemieniona w powtarzalną/odtwarzalną.
Na płytę składa się sześć kompozycji na kalimbę, cytrę i koshi, miejscami wzbogacone o elektroniczny podkład/bazę autorstwa realizatora i producenta nagrań – Artura Maćkowiaka (znanego m.in. z grupy Something Like Elvis i stałego bywalca katalogu wydawniczego Wet Music Records). Milewska pokusiła się także o stworzenie techniki, czy może, w tym przypadku, bardziej gatunku, który nazwała „body recordingiem”, czyli zapisem swoich „rozmów” z pewnym gwarkiem, czyli mieszkającym w pobliskim Ogrodzie Botanicznym ptakiem mimetycznym.
Na stronie Wet Music o płycie możemy przeczytać, że „Sonoformy powstały z zasłuchania w ciało, w którym na 250 dni zamieszkała p r a s t u l k a. Prastulka to słowo ze snu, w połowie pochodzi z języka islandzkiego, brzmi prawie jak staruszka i znaczy: pradziewczyna…” Dobitniej nie da się płyty opisać. „Sonoformy” są właśnie próbą oddania tego, co dzieje się w ciele kobiety spodziewającej się potomstwa. Danka Milewska wykonując swój performance sama była w siódmym miesiącu ciąży i to doświadczenie próbowała przekłuć w medytacyjno-minimalistyczną płytę o ciele.
Wszystkie wspomniane wyżej elementy, tworzą niezwykle harmonijną i zamkniętą całość. Gdy włączamy „Sonoformy” mimowolnie popadamy w stan medytacji i skupienia. Minimalizm, delikatność i selektywność dźwięków sprawiają, że wpadamy w wizualno-brzmieniowy trans. Podróżujemy wśród żył, krwi i osocza, przez pępowinę prosto w łożysko i z powrotem – wędrujemy pomiędzy dziewczynką, a pradziewczynką, przypominając/wyobrażając sobie, jak to jest być w brzuchu matki. Interwały sekundowe i dysonansowe wprowadzają pewien niepokój, który moglibyśmy odczuwać przebywając w miejscu pozbawionym światła. Jednak wyłaniające się raz na jakiś czas dźwięki śpiewu ptaka, czy wręcz nucenia, jakby kołysanki, przez mamę/Milewską (Milewska mimowolnie staje się tu mamą każdej osoby słuchającej płyty) w utworze „Prastulka”, przynoszą ukojenie.
Słuchanie „Sonoform” jest przeżyciem zahaczającym o mistycyzm. Z jednej strony orientalne instrumentarium, praca z głosem (od szeptu, przez śpiew tradycyjny, po jęki i krzyki), z drugiej doświadczanie świata w postaci, w której pozostajemy całkowicie bezbronni, dajemy się tylko prowadzić matce, sprawia że czujemy się nieco odarci z wszelkich mechanizmów obronnych, które tak chętnie sobie w dzisiejszych czasach wytwarzamy.
„Słuchanie pogłębiało się i namnażało” – czytamy o procesie tworzenia płyty. Milewska prowokuje swoich słuchaczy do zrobienia tego samego – im więcej jej słuchamy, tym bardziej się w nią zagłębiamy. Wyostrzamy zmysły. Dryfujemy pomiędzy stanem ukojenia, a stanem gotowości. Chcąc sami siebie objąć i przytulić, zapomnieć o tym, co nas otacza, a skupić się tylko na tym, aby przez moment nasze ciało choć na moment znalazło się znów w mitycznym stanie bezpieczeństwa.
Bibi Żbikowska