Data wydania: październik 2014
Czas: 44:33
Lista utworów:
PART 1 (21:35)
PART 2 (06:49)
PART 3 (16:07)
Artur Maćkowiak – gitara, syntezator, elektronikaâ¨
RECENZJE:
Medytacje nad drewnianą rybą / Artur Maćkowiak, Grzegorz Pleszynski "A Sound of the Wooden Fish"
Wydany wiosną tego roku "Rock & Roll History of Art" bydgoskiego performera, muzyka i improwizatora Grzegorza Pleszynskiego, był błyskotliwą próbą transkrypcji awangardowej sztuki na język muzyki, ujętą w elastyczne ramy post-yassowej artykulacji. Na wydanej właśnie przez Wet Music płycie "A Sound of the Wooden Fish", nagranej wespół z Arturem Maćkowiakiem, koncept zostaje zastąpiony improwizacją, wprowadzającą muzyków w stan dźwiękowej medytacji. "Nagrania powstały podczas jednej, improwizowanej sesji. Za jednym podejściem nagraliśmy cały materiał, poddając się tej wyjątkowej energii, która się wtedy wytworzyła" - wspominają we wkładce albumu muzycy.
Współpraca miedzy Pleszynskim i Maćkowiakiem, przebiega na tej płycie w doskonałej symbiozie i jak na improwizację, zaskakuje niezwykle spójną strukturą, płynną narracją i gęstą materią dźwiękową. Oparta na intuicji muzyków, skondensowana wypowiedź, została zaprezentowana szeregiem długich, linearnych, pojawiających się i znikających ambientowych ścieżek. Dronowe, pulsujące tła złożone z tężejących pogłosów stanowią oś trzech kompozycji, na którą nawlekane są; transowe, syntetyczne bębny, elektroniczne szelesty, spreparowane dzwonki, oraz stanowiące osnowę albumu, elementy zaimprowizowane przez muzyków, na charakterystycznych dla nich instrumentach. Gitara Maćkowiaka rozbrzmiewa wachlarzem faktur i ornamentacji, kreśląc rozmyte pogłosem kontury kompozycji. Jej artykulacja i tembr nadaje utworom określonego charakteru; wybrzmiewając w zamglonych, amorficznych plamach (part I), połyskując świetlistymi pasażami (part II), czy skręcając w stronę alt countrowych wątków (part III). Tak rozpiętą paletę hipnotycznych plam i rytmów Pleszynski dopełnia wokalnymi zaśpiewami, oraz dochodzącymi ze specjalnie spreparowanej trąbki (ustnik, długi plastikowy wąż, lejek spożywczy) przeciągłymi sygnałami, które momentami ewoluują w melodyjne szkice. Do zaimprowizowanych kompozycji, już w fazie postprodukcyjnej dodane zostały jeszcze ścieżki, wyryte drapieżnym i zdecydowanym brzmieniem klarnetu Jerzego Mazzola.
Nad nagraniem unosi się atmosfera buddyjskiego rytuału, wyraźnie zaznaczona brzmieniem i artykulacją poszczególnych instrumentów. Przeciągła i przenikliwa trąbka Pleszynskiego, udanie wciela się w brzmienie piszczałki kangling - buddyjskiego instrumentu modlitewnego, wykonywanego z ludzkich kości udowych. Z kolei dronujące brzmienie klarnetu Mazzola, nawiązuje do nabożnych dźwięków trąb rag dung. Jeśli wziąć również pod uwagę, wymienione wcześniej liturgiczne dzwonki, transową strukturę utworów, oraz tytułowe odniesienie do innego z instrumentów rytualnych - drewnianej ryby - to dźwiękowy dialog instrumentalistów, nabiera znamion duchowego uniesienia, czy wręcz muzycznej modlitwy.
"A Sound of the Wooden Fish" jest owocem długoletniej współpracy duetu Pleszynski - Maćkowiak, opartej na doświadczeniu i intuicyjnej więzi łączącej artystów. Ich eteryczne i powściągliwe improwizacje emanują barwami, przenikających się instrumentów, które pobudzone transowym pulsem, hipnotyzują słuchacza, pozwalając mu wraz z twórcami zatopić się w ambientowych medytacjach.
Bartosz Nowicki
- - - - - - - - - - - - - - -
Jak świat stary artystów wizualnych ciągnie w stronę muzyki i vice versa. Mamy obrazy malowane jak partytury i partytury graficzne. Mamy też ikony rocka o artystycznym rodowodzie, by wymienić choćby Freddiego Mercury’ego i Peta Townshenda – kolegów z ław Ealing Art College. Wreszcie, mamy rzeszę reprezentantów sceny improwizowanej dorabiających sobie jako graficy. Nie jest więc czymś zaskakującym, że muzyką zajął się też Grzegorz Pleszyński – twórca performance’u, malarz i plakacista. Już bardziej zadziwia jakość tego materiału, która pokazuje, że próbom tym daleko do poszukiwań amatora.
Kilka dni temu byłem świadkiem rozmowy Pleszyńskiego i Jerzego Mazzolla. Ten drugi był świeżo po seansie z „A Sound of the Wooden Fish” i mocno zachwalał ten materiał. Trudno zresztą, żeby było inaczej, skoro już na wstępie porównał go do swoich nagrań z Robertem Knuthem i Diffusion Ensamble. Uważam, że analogia ta jest trafiona z kilku powodów. Przede wszystkim wydana w Wet Music płyta również podąża tropem improwizacji mającej znamiona jakiegoś duchowego rytuału. Tutaj także za płaszczyzną dźwięków gitary, trąbki czy syntezatora pojawiają się trudne do zidentyfikowania głosy, zawodzenia i śpiewy. Co więcej, sam Pleszyński jest postacią o bliźniaczym Knuthowi rodowodzie – twórcą performance’u, który na obecnym etapie próbuje malować obrazy za pomocą dźwięku. Porównanie jest tym bardziej trafne, że – jak twierdzi Mazzoll – jego były współpracownik od kilku lat ćwiczy grę na saksofonie.
Wspólne dzieło Grzegorza Pleszyńskiego i Artura Maćkowiaka (Something Like Elvis, Innercity Ensamble) pewnie mogłoby zamykać trylogię Diffusion Ensamble, ale działa także na własnych, autonomicznych prawach. Choć nagrane w znacznie mniejszym składzie, „A Sound of the Wooden Fish” z powodzeniem absorbuje uwagę przez ponad czterdzieści minut swojego trwania. Największe wrażenie zrobiła na mnie zresztą pierwsza, ponad dwudziestominutowa kompozycja. Historia opowiedziana w takt odległego, brzmiącego niczym przytłumione uderzenie w kocioł, bitu umiejętnie generuje napięcie. Na tle tej ponurego (przypominającego czasami elektroniczny kręgosłup nagrań Innercity Ensamble) tła rozlegają się dźwięki klarnetu, trąbki i pojedyncze jęki gitary. Te frazy szybko się rozbiegają, zagęszczając kompozycje i ciągnąc ją jakby wszerz, by dopiero po jakimś czasie ustawiać się do pionu w rytm wyłaniającego się z tej gęstwiny bitu.
W dalszej części albumu usłyszymy orientalny, zaskakująco rytmizujący całość motyw, w tle którego rozlegają się przytłumione dźwięki trąbki. Wreszcie ujawni się także charakterystyczne dla Maćkowiaka brzmienie gitary – rozlewające się niespiesznie motywy lokujące się gdzieś pomiędzy instrumentalnym ambientem, a post-rockiem spod bandery zasłużonej wytwórni Kranky. Ta ostatnia kompozycja, choć ładnie ubogacona dźwiękami trąbki czy perkusjonaliów wydaje się jednak trochę zbyt statyczna i jednorodna. W przeciwieństwie do otwierającego płytę utworu, tutaj próżno oczekiwać skoków napięcia generowanych za pomocą elektroniki czy abstrakcyjnych wokaliz. Jeśli kompozycja ta służy za uspokajające, przywracające równowagę outro, to z pewnością mogłaby być trochę krótsza.
Niech nie zwiedzie was jednak ton tych ostatnich zdań, bo „A Sound of the Wooden Fish” to pozycja bardzo udana. Przekonująco odnosząca się zarówno do najbardziej spirytualnych etapów muzyki yassowej, gitarowego dorobku Maćkowiaka i czegoś jeszcze, co wymyka się mojej analizie. I za to trzecie właśnie jestem im najbardziej wdzięczny.
Jan Błaszczak
- - - - - - - - - - - - - - - - -
W tytule tej intrygującej płyty znajdziemy określenie: woden fish. Jest to drewniany instrument perkusyjny, wykorzystywany we wschodniej Azji podczas buddyjskich rytuałów, jaki nazwę swą zawdzięcza legendzie o rybie i mnichu, który nie spełnił jej prośby. Sesja, podczas której powstały nagrania wypełniające ten krążek stanowiła również rytuał, jakim okazała się jednorazowa improwizowana sesja w Bydgoskim A/V Studio, będąca zapisem muzyki powstałej na skutek wytworzenia się wyjątkowej energii między artystami.
Sprawcą powstałej w ten sposób muzyki są: muzyk, performer, animator kultury alternatywnej - Artur Maćkowiak (najbardziej chyba kojarzony z formacją Something Like Elvis), oraz Grzegorz Pleszynski - malarz, rysownik, grafik i performer, który jest również autorem ilustracji zdobiącej ekologiczną okładkę. Pierwszy z artystów odpowiedzialny jest na ''A Sound Of The Wooden Fish'' za dźwięki gitary oraz generowane przy pomocy syntezatora i komputera intrygujące efekty, drugi: za wokalizy i partie trąbki spreparowanej przy pomocy plastikowych rurek.
Cała suita wypełniająca album składa się z trzech odmiennych brzmieniowo i klimatycznie części, lecz połączonych konceptualnie w jedną transową całość.
Podczas najdłuższego, ponad 20-minutowego, pierwszego aktu tego dźwiękowego spektaklu, niecodziennemu duetowi towarzyszy guru nurtu yassowego - trójmiejski klarnecista Jerzy Mazoll. Pośród niepokojących efektów industrialnych trafiają do nas partie klarnetu i osobliwej trąbki, a od czasu do czasu jakby z oddali dociera do nas mantryczna wokaliza.
Środkowa część płyty wprowadza klimaty etniczne mogące nasuwać skojarzenia z orientem, a wyobraźnia podsuwa skojarzenia z rytualnymi tańcami i niemal fizycznie wyczuwalny zapach rozmaitych kadzideł i magicznych pachnideł.
''Part 2'' niespodziewanie się urywa robiąc miejsce dla leniwych impresji gitary, którym towarzyszą elektroniczne pasaże i partie trąbki, podczas 16 minut zamykających ten dźwiękowy rytuał.
Muzyka na ''A Sound Of The Wooden Fish'' zdaje się docierać do najgłębszych zakamarków świadomości, bezwarunkowo wprowadzając w trans. Bardzo udany akustyczno – elektroniczno – transowo - improwizowany eksperyment, a zarazem okazja do wejrzenia w dusze wyjątkowych artystów.
Nagrania powstały w ramach bydgoskiego projektu „Obserwatorium dźwięku“.
Robert Ratajczak
- - - - - - - - - - - - - - - - -
W recenzowaniu płyt ARTURA MAĆKOWIAKA i GRZEGORZA PLESZYŃSKIEGO, współpracujących ze sobą dość regularnie, mam już niejakie doświadczenie. Kartonowa okładka “A Sound of the Wooden Fish” (Wet Music 2014) przyciągnęła mnie więc tym razem natychmiast, a zawartość znów nieco zaskoczyła. Muzyczno-plastyczny (biorę poprawkę na interdyscyplinarność Pleszyńskiego) duet, wspomagany w jednym utworze partiami klarnetu Jerzego Mazzolla, nagrał przedziwne, pełne niepokoju misterium. Jest to atrakcyjne, absorbujące na planie brzmieniowym zawieszenie wydające się trwać w nieskończoność. Całość, mająca charakter improwizacji, udowadnia, że panowie rozumieją się doskonale. Napięcie wprawdzie trochę opada w gitarowej części trzeciej, za to środkowy, urwany niespodziewanie utwór, spokojnie mógłby promować album w alternatywnych audycjach radiowych, co postaramy się udowodnić w HCH tego wieczoru lub za dwa tygodnie.
Bartek Chaciński
www.polifonia.blog.polityka.pl
- - - - - - - - - - - - - - - - -
Polish avant-garde guitarist / composer Artur Mackowiak and multimedia artists Grzegorz Pleszynski are associated with the Bydgoszcz based Nowa Sztuka Wet Music Foundation (Mackowiak is one of the founders). The Foundation also operates the Wet Music Records, which released several separate and collective recordings by these two artists earlier on. The music was recorded during one "live in the studio" session, with the participation of clarinetist Jerzy Mazzoll, who is featured only on the first part of the album, which comprises of three parts edited out of the entire session.
The music is a flow of electronic / ambient sounds, guitar phrases and chords, plastic tube trumpet blowing, human voice reverberations and other weird noises, with Mazzoll´s clarinet mixed in (sadly only in the first part), which normally wouldn´t make any sense whatsoever, but here somehow being able to overcome the chaos and anarchy and come together as a flow, which is best received subconsciously, simply by allowing oneself to get emerged in the music (sound?) without trying to analyze it.
The problem with this music, however, emerges in time as there is little if any development on the time scale and the repetition becomes trying in a long range. Therefore when Mazzoll is gone, the rest of the album offers more of the same (or rather less of the same), causing even a trained and patient listener like myself to wander what (or where) is the point in all this?
Avant-garde has a tendency to create self-indulging works, which lose the audience at one point or another. It is extremely difficult to be outrageously innovative and communicative at the same time, and this album fills that purpose only in part. But it definitely has its moments and is worth investigating by the brave-hearted listeners.
That said, the will of the artists involved to pursue they own visions and dreams is extremely important and they deserve our respect for doing just that, taking the road less travelled.
www.adambaruch.com
- - - - - - - - - - - - - - - - -
Improwizacja, trans, mistycyzm, niebanalne formy – to tylko niektóre elementy, jakie pojawiły się na albumie „A sound of the Wooden Fish”.
Zacznę od tego, że w tym roku Grzegorz Pleszyński opublikował swój solowy krążek, pt. „Rock & Roll History of Art” (tutaj o nim pisałem). Z kolei Artur Maćkowiak to doskonale wszystkim znany muzyk, performer, animator kultury alternatywnej oraz założyciel oficyny Wet Music, związany z zespołami Innercity Ensemble, Something Like Elvis i Potty Umbrella. Dodam, że na początku 2014 roku został wydany kapitalny longplay Innercity Ensemble – „II” (moja recenzja). Zaś płyta „A sound of the Wooden Fish” duetu Maćkowiak/Pleszyński ukazała się pod koniec października, ale dopiero teraz udało mi się ją dokładnie przesłuchać. To nie jest pierwsze wspólne wydawnictwo tych artystów, gdyż panowie spotkali się na albumie „Pot One Tea” (2011 r.).
„A sound of the Wooden Fish” to bardzo intrygujący materiał podzielony na trzy fragmenty. W pierwszej części obok gitarowo-elektronicznych improwizacji Maćkowiaka i preparowanego brzmienia trąbki Pleszyńskiego, słyszymy także partie klarnetu Jerzego Mazzolla. – Nagrania powstały podczas jednej, improwizowanej sesji. Za jednym podejściem nagraliśmy cały materiał, poddając się tej wyjątkowej energii, która się wtedy wytworzyła – wyjaśniał Maćkowiak.
Niecodzienną energię, filing oraz błyskotliwe improwizacje zawinięte w dronowo-elektroniczne tła da się usłyszeć również w dwóch kolejnych utworach. „Part 2” to najkrótsza kompozycja z całego zestawu, ale jakże urocza pod względem harmonicznym, która mogłaby być idealnym tematem, wstępem do nowego nagrania grupy Innercity Ensemble. Gitarowe flangery, echa i pogłosy dominują w „Part 3”, od czasu do czasu wspomagane przez delikatne podmuchy trąbki. Zapachniało amerykańskim graniem gdzieś z okolic solowych dokonań Davida Thomasa (członek Pere Ubu).
Na „A sound of the Wooden Fish” wyraźnie słychać, że spiritus movens tego projektu to postać Artura Maćkowiaka. Ten muzyk znakomicie sobie radzi w różnych składach, a także wyśmienicie prezentuje się na swoich solowych płytach. Nie wiem jak wy, ale ja dopisuję „A sound of the Wooden Fish” do swojej listy ulubionych polskich płyt tego roku.
Łukasz Komła
- - - - - - - - - - - - - - - - -
Tytuł wskazuje na to, że w roli głównej wystąpi drewniana ryba. Może nie do końca tak jest, ponieważ duet Maćkowiak/Pleszyński prezentują znacznie bardziej rozległe, dźwiękowe bogactwo. Cały A Sound Of Wooden Fish porównuje się do znakomitego oraz trudno definiowalnego albumu Azure Excess, i choć ciężko jednoznacznie przyznać, że taka paralela jest w stu procentach trafna, to jednak niewątpliwie możemy dostrzec wspólne elementy w narracji. A jeszcze łatwiej wskazać na postać Jerzego Mazzolla, która udziela się zarówno na albumie duetu, jak i na wydanym w latach dziewięćdziesiątych, yassowym klasyku. Ale wracając do spraw samej muzyki: klimatyczna mgiełka i niepokojąca aura rzeczywiście łączy oba wydawnictwa. Maćkowiak i Pleszyński za pomocą stłumionych w czeluściach instrumentów (m. in. gitara, syntezatora, trąbka no i oczywiście klarnet Mazzola) budują odrealnione uniwersum improwizowanych dźwięków, którego elementy, gdy tylko ułoży się je w jedną całość, pochłaniają umysł. Jednym z najbardziej absorbujących jest otoczony orientalizującą promenadą, spirytystyczny odcinek w części drugiej, choć oczywiście cała płyta nadaje się do czynności kontemplacyjnych, choć jest to kontemplacja z rodzaju tych, które proponuje chociażby zapomniana i mało znana formacja Shalabi Effect (szczególnie część trzecia odbija w zwierciadle ambientową stronę tego znakomitego zespołu). Bez względu jednak na to, czy Maćkowiak i Pleszyński nagrali soundtrack do medytacyjnych peregrynacji, warto sięgnąć po ich dźwiękowe wizje.
Tomasz Skowyra
www.fuckyouhipsters.blogspot.com
- - - - - - - - - - - - - - - - -
Jak brzmieć może coś takiego jak drewniana ryba? Dziwnie? To chyba słowo klucz najlepiej pasujące do kolejnej już płyty Artura Maćkowiaka i Grzegorza Pleszyńskiego. Osobliwy to duet, który za każdym razem próbuje swoich sił na nieco innych muzycznych terytoriach. A Sound Of The Wooden Fish jest mistyczną wyprawą, psychodeliczną, elektro-akustyczną podróżą z buddyjską legendą w tle.
Płyta jest wynikiem spontanicznego jam session, podczas którego Maćkowiak grał na gitarze i obsługiwał elektroniczne efekty specjalne, a Pleszyński wykorzystywał głos i trąbkę z plastikowych węży. Efekt przywodzi na myśl kosmiczny odłam krautrocka, proto-elektroniczną twórczość bardziej radykalnych artystów nurtu, takich jak np. Conrad Schnitzler. Z kolei wokalizy, trąbka i dźwięki klarnetu Jerzego Mazzolla – znakomicie wklejonego do nagrania numer jeden – nadają materiałowi akustyczny, ludzki pierwiastek, który jeszcze bardziej podkręca deliryczną i kwaśną atmosferę muzyki. Środkowa, najkrótsza część albumu to bardzo melancholijna, przetworzona i narastająca partia gitary Maćkowiaka, której dramaturgię podkreśla Pleszyński okazjonalnymi przeciągłymi zadęciami. To świetna kompozycja na zakończenie albumu. Krążek wieńczy jednak ponad 16 minut nawarstwionych, marzycielskich motywów gitarowych. Nad tą muzyką drogi niekiedy delikatnie unosi się minimalistyczna trąbka i old schoolowy, elektroniczny efekt dzwoneczków i wah-wah. Numer lepiej funkcjonowałby w przestrzeni płyty, skrócony o kilka minut i na początku wydawnictwa.
A Sound Of The Wooden Fish to muzyka bardzo hermetyczna i jednorodna, ale też skupiona na detalach i na ich poziomie bardziej otwarta. Potrafi oczarować psychodelicznym, transowym, wręcz rytualnym klimatem, a leniwa, niespieszna narracja nadaje albumowi ciekawy ambientowy potencjał. Tak właśnie słuchałbym tej płyty – w tle, wypełniając ciszę jej specyficznym nastrojem.
Krzysztof Wójcik
- - - - - - - - - - - - - - - - -
Da will man über Musik schreiben und kaum hat man die passenden Worte gefunden, ist der Eindruck schon wieder verflogen. Artur Maćkowiak und Grzegorz Pleszynski sind Künstler, die beide sehr experimentierfreudig sind und dabei etwas schaffen, das für Menschen entweder genial und faszinierend sein muss, oder eben einfach nur grausam. Auf A Sound Of The Wooden Fish verbindet sich so viel: Man hört rituelle Einflüsse, Kreissägen, Gitarrendrones, Westerneinflüsse, meditative Gesänge, Jazzelemente, Industrialeinflüsse und die Liste könnte noch weitergehen, allerdings ist es egal, welche Elemente man gerade hört, welche wieder in den Hintergrund und welche in den Vordergrund rücken. Alles bleibt vage und nicht greifbar.
In drei Akten erstreckt sich das Album über eine Dreiviertelstunde und jeder für sich ist eine Herausforderung. Alles bleibt improvisiert und experimentell, dennoch gibt es wiederkehrende Motive, die eine Art Struktur im Chaos erkennen lassen und ein Klangerlebnis abbilden, bei dem man zwischen apathischem Erliegen und faszinierendem Staunen hin- und hergerissen bleibt.
Letztendlich ist The Sound Of A Wooden Fish aber auch eines der Alben, die man nur zu besonderen Gelegenheiten rausholt. Für den regelmäßigen Genuss ist es doch zu sperrig. Doch genauso wie man bestimmte Filme oder bestimmtes Essen nur zu besonderen Anlässen herausholt, so wird es mit diesem Album sein, das man immer wieder neu für sich entdecken kann und auch muss.
Tristan Osterfeld
www.alternativmusik.de
- - - - - - - - - - - - - - - - -
Deeply meditative collaboration between two Polish experimental musicians, Artur Maćkowiak and Grzegorz Pleszynski, who recorded the sounds on the album during a “ritual session” in one take, catching the moments of pure trance and immersion. Combining the submersed ambient sounds sprawling like a fog around the location and sparse, wordless incantations, the titular wooden fish, a traditional wooden instrument used mainly in Buddhist ceremonies enchants the listener with its alien sounds. Occasional wandering trumpet and weird synth hiccups colorize the already psychedelic terrain, sprawling into a profoundly atmospheric sonic experience. Indeed, this may take some religious proportions. Highly recommended!
Jakub Adamek
www.weedtemple.wordpress.com
- - - - - - - - - - - - - - - - -
It's always nice to get to know unknown musicians, as with this duo of Artur Mackowiak on guitar, synth and electronics, and Grzegorz Pleszynski on plastic tube trumpet and voice. They are joined on the first track by Jerzy Mazzoll on clarinet, who is a musician we do know in the meantime.
It's a short CD, fourty-four minutes in total, offering us rock-influenced arpeggio guitar with distant plastic tube trumpet sounds (and mixed in clarinet sounds on the first track). It's atmospheric music, floating effortlessly forward, repetitive and easy, once in a while some drama is added with heavy beats.
Mackowiak's approach is somewhat in the style of Loren Mazzacane Connors, dark sound sculptures on electric guitar with slight changes in the overall texture, with the single tone plastic tube trumpet howling over it, sometimes beautifully, but nothing that will wake you up from the contemplative listening this music requires, and that is maybe the downside of their approach, namely that few risks are taken, and what is true for sports is also true for music : you cannot win if you are afraid to take the risk to loose.
Yet it will be interesting to hear how their concept matures.
Stef
www.freejazzblog.org
- - - - - - - - - - - - - - - - -
Experimental artists Artur Maćkowiak and Grzegorz Pleszynski offer up their latest album experience ‘A Sound of a Wooden Fish’. The new album sees Maćkowiak and Pleszynski combining their own respective talents into one highly experimental improvisational jazz album experience. ‘A Sound of a Wooden Fish’ offers up a rather unusual though very enjoyable album experience, featuring jazz stylings reminiscent of Canada’s Michel F Cote, Sam Shalabi and Alexandre St-Onge various projects within the genre. There’s an incredibly inaccessible element running throughout the entire album, though those who have a keen interest in experimental music will find ‘A Sound of a Wooden Fish’ to be a rather delightful and intriguing listening experience.
‘A Sound of a Wooden Fish’ sees both Maćkowiak and Pleszynski combining many of their own talents into one big album experience that sees the two musicians sharing the same vision, and striving to create that vision. The album is full of experimental notions and ideas, though there’s an incredibly coherent structure to the whole project, giving the semi-improvised music incredible life and energy. Ideas and notions seem to come out from nowhere, showing how well Maćkowiak and Pleszynski surrendered themselves to the music they sought to create. As odd as everything is, there’s something incredibly interesting about the music that seems to suck the listener into a new and unusual world.
As with anything experimental, there is a lot of elements to the music. The album is almost something of a workout for the ears, with the long track lengths being something listeners will have to surrender to. The album itself is highly unpredictable, taking unusual turns here and there, and entering odd and weird musical territories that might be a bit much for the average listener. These are hardly criticisms though, and more warnings for the average listener, that this is not an album to be taken lightly, and is more aimed at those who view music as art.
Maćkowiak and Pleszynski’s latest album effort combines together many artistic talents into one shared coherent album experience. Experimental Jazz music can at times be a little tedious, depending on where it’s coming from, but Maćkowiak and Pleszynski instead draw out much more than just a random process, and instead present experimental jazz music that is actually incredibly enjoyable within its own rights. ‘A Sound of a Wooden Fish’ might not be one of those albums you listen to over and over, though it’s definitely an album that’ll stick around in one’s mind after listening. Just like any strong piece of art would.
Gareth Watkin