"if it's not real" - siła rytmu

Piotr Strzemieczny recenzuje "If it's not real" Maćkowiaka na iratemusic.pl

Artur Maćkowiak od lat próbuje przekazywać słuchaczom swoją wizję muzyki. Wizję dość pokrętną, często chaotyczną, dla wielu osób niezrozumiałą. Awangardową i improwizowaną, zahaczającą i o noise, i o jazzowe wtręty, nie zapominając także o elektronikę oraz psychodelię. Czy mu się udaje? Trudne pytanie, w końcu wiadomo, że najlepiej się sprawdza to, co łatwe i przyjemne, a że muzyka założyciela Wet Music Records do najprzystępniejszych nie należy, to i efekty tej pracy są różne. Różna też jest sama muzyka Maćkowiaka, bo choć budowana i opierana na brzmieniu jego gitary, to za każdym razem, przy każdej solowej płycie, albumach Innercity Ensemble czy wydawnictwach przygotowywanych z innymi muzykami (ubiegłoroczne A Sound of the Wooden Fish z Grzegorzem Pleszyńskim czy The Duluoz Legend z Tomaszem Pawlickim z 2011 roku) Artur Maćkowiak stara się poruszać po innych rejonach. Tak też jest w przypadku If It's Not Real, wydawnictwie zgoła odmiennym od tego, do czego bydgoski muzyk zdążył przyzwyczaić słuchaczy.

 

O co chodzi? O rozbudowane, może nie aranżacje, ale struktury brzmienia. O położenie akcentu na rytmikę i swoistą rozległość muzycznych zainteresowań Maćkowiaka. Some Sort Of Trouble porywa tempem wygrywanym na gitarze kontrastującym z powolnymi, wchodzącymi w new new age partiami klawiszy. Do tej lekko skocznej (rytm), lekko delikatnej (keyboard) kompozycji Maćkowiak wrzucił jednak to, co burzy dotychczasowy ład - niemal drone'owe, kipiące od noise'u gitary. Przestery wypełniają Some Sort Of Trouble, nadając całości chaotycznego wydźwięku i pewnej świeżości, dzięki temu ponad dziewięciominutowe nagranie nie nudzi.

 

Z tą nudą może trochę przesadzam, bo przecież o transowość w przypadku If It's Not Real chodzi. Systematyczne repetycje, podążanie tym samym rytmem. To on jest tą bazą, do której Maćkowiak dodaje tu gitarę, tam klawisze, jeszcze gdzie indziej (albo obok) elektroniczne bajery, lub do których gościnnie na saksofonie dogrywa Tomasz Gadecki (o nim zaraz, bo to też istotne). To on wyznacza kierunek utworów, nadaje im odpowiedni ton, scala cały album. Oczywiście, Artur Maćkowiak nie zaniedbał nigdzie sprawy. Gitara odgrywa tutaj ogromną rolę. Szorstkie riffy z jednej strony, z drugiej psychodeliczny fingerpicking. Do tego pokręcona elektronika i rytualna prostota. To drugie najlepiej oddaje Flying Everywhere, kawałek tak zwiewny i wkręcający rytualną melodią i repetycjami. Elektroniką Maćkowiak szaleje za sprawą Float On My Red Eyes, gdzie pulsujący rytm stanowi tło do gitarowej improwizacji, tych suchych i pojedynczych brzmień strun, jakby strojenia, jakby zabawy przed regularną grą. I ta faktycznie następuje w Where Are You Mr. Alcando?. Tutaj w końcu powraca do bardziej melodyjnych rejonów, choć wszystko w takt ciągłych powtórzeń. 


Co warto podkreślić, Artur Maćkowiak w każdym ze swoich utworów kreuje bardzo melancholijny świat, nawet gdy stawia na lekko piosenkowe formuły (rzadkość w przypadku tej płyty), to są to kompozycje cierpkie i kontemplacyjne, często chaotyczne czy po prostu mroczne. Duża w tym zasługa Tomasza Gadeckiego, który w dwóch utworach pojawia się wraz ze swoim saksofonem. Sztosem jest Up Ahead, prawdziwa petarda pod każdym względem. Buczące przestery, pulsujące klawisze i dziki saksofon pojawiający się znienacka i podkręcający nerwową atmosferę nagrania. Artur Maćkowiak znowu rozwalił bank swoją solową płytą. If It's Not Real to kolejne w jego dorobku wydawnictwo i kolejne tak skutecznie oddziałujące na emocjach słuchaczy. Bo Maćkowiak potrafi ciekawie kreować muzyczną rzeczywistość.  

 

Piotr Strzemieczny

www.iratemusic.pl